O Krzyżakach, lesbijkach i sarmackiej bucie, czyli kto nie powinien pluć Polakom w twarz i czy „Rota” Konopnickiej powinna zostać napisana na nowo
Że nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, wiemy od dawna. Ja wiem to przynajmniej od szkoły podstawowej, kiedy to na lekcji języka polskiego omawiana była „Rota” Marii Konopnickiej. Choć niektórzy wielu walorów literackich w utworze tym dopatrzyć się nie mogą, to trudno twierdzić, że na pieśń można pozostać obojętnym. Czy to zasługa zmyślnej konstrukcji wiersza, wyraźnych odwołań do najważniejszych momentów w historii narodu, czy też może skomponowanej przez Feliksa Nowowiejskiego muzyki? Zapewne każdy z tych elementów ma tu swoje znaczenie. Dziś jednak wyraźniej niż kiedykolwiek widać, że użyte przez poetkę słowa nie są nikomu obojętne. Szczególnie te wskazujące kto może, a kto nie może napluć nam w twarz. Kto…
Król bez królestwa
Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. Dla tych, którzy już w pełni świadomie pojmowali świat w roku 2020, wiadome jest, iż dwie przykre niespodzianki zdarzające się w krótkim czasie to żadna granica dla doglądającej człowieka opatrzności. Wielu, przebywając w ścianach zamkniętego mieszkania, długimi godzinami pomstowało ku wyraźnie nieprzychylnemu im niebu. Boże, czegośmy dożyli.. Izolacja, o której w niekończące się dni robocze zwykliśmy marzyć, nagle stała się nieprowokującym jeszcze wówczas do dyskusji faktem. W końcu trzeba żyć. Trzeba żyć.Trzeba jakoś żyć.. W pierwszej połowie tego pamiętnego roku życie z ulic przeniosło się za zamknięte drzwi prywatnych mieszkań. Zakłócające zazwyczaj starszej części społeczeństwa ciszę nocną puby, przybrały stroje niemalże rodem z amerykańskiej…
Wstęp
To ja. Jestem tutaj, choć czasem wolę, by mnie nie było. Nie, nie dlatego, że świat jest okrutny i nie ma w nim dla mnie miejsca. Wręcz przeciwnie. Jest w nim miejsca tyle, że nie wiem, w którym pozostać na dłużej. Urodziłam się za morzem, które teraz obserwuję przez okno kolejnego tymczasowego lokum. Co ciekawe, mieszkając po jego drugiej stronie, nie widywałam go tak często. Morze. Nie wiem, dlaczego właśnie je wybrałam. Nie przepadam za kąpielą wśród piętrzących się fal, z których każda, w dowolnej chwili, może zalać nieszczęśliwemu wybrańcowi losu oczy i pociągnąć go za sobą w zielonkawą głębię. Co innego patrzeć na nie i podziwiać ich niestrudzoną wędrówkę…